Blog
Fotografowanie to emocje a nierzadko wyrzeczenia i trudności. Opisuję tutaj swoje zmagania i okoliczności powstawania poszczególnych ujęć oraz towarzyszące temu przemyślenia.

Zaplanowana i przygotowana zasiadka na Żurawie niestety nie przyniosła oczekiwanych efektów. Obecne od kilku dni ptaki akurat w tym dniu nie pojawiły się przed czatownią. Jednakże w czasie wyczekiwania obserwowałem dużą aktywność Łabędzi niemych. Liczne starty i lądowania, przeganianie jednych par przez drugie z terytorium. Ciężkie i pozornie niezdarne ptaki podczas startu i lądowania przypominają wielki samolot transportowy. Dobra okazja do poćwiczenia "ręki" przy panoramowaniu. Efekt to kilka przyzwoitych ujęć, które dodaję do portfolio.

Lęborska Wieża Ciśnień to jedna z 5 zachowanych na Pomorzu wież imienia Bismarcka. Budowę rozpoczęto 1 kwietnia 1910 roku, a ukończono 20 kwietnia 1912 roku. Budynek zaprojektował lęborski architekt o nazwisku Wendel. W listopadzie 1912 roku wieża została włączona do miejskiego systemu wodociągów. W okresie międzywojennym na szczycie wieży znajdował się reflektor pełniący rolę znaku nawigacyjnego dla lotnictwa.

W poszukiwaniu jesiennych tematów przyrodniczych. Tym razem moją uwagę przykuło odbicie jesiennych drzew w tafli stawu. Dobre tło do sfotografowania czegoś. Niebawem na stawie ląduje Łabędź niemy - brakujący element układanki.

Początek jesieni to poza wiosną mój ulubiony okres, w którym fotografuję przyrodę. Zarówno świat fauny jak i flory zaczyna powoli szykować się do nadchodzącej zimy. Tym bardziej cieszy napotkanie gatunku rośliny, która właściwie nie występuje na północy Polski. Podczas jednego z rutynowych obchodów natrafiłem na bardzo małe stanowisko (kilka sztuk) Kosmaczka pomarańczowego zwanego też Jastrzębcem pomarańczowym. Roślina ta występuje właściwie wyłącznie w górach między innymi w Tatrach , na wysokościach w zakresie 1000-2000 m.n.p.m. Nawet tam jest gatunkiem rzadkim. Skąd się wzięła 15km od morza? Trudno powiedzieć, ostatni raz na północy, lecz nie aż tak daleko, stwierdzono występowanie tego gatunku w 1969r.

W często odwiedzanych przeze mnie rejonach łąkowo-rolniczych zasiano niewielkie pole Słoneczników. Widok kwiatostanów zwracających się ku słońcu kojarzony raczej z pełnią lata cieszy na początku października. Wchodząc między te okazałe rośliny łatwo zrozumieć dlaczego od zawsze fascynowały np. malarzy takich jak Van Gogh czy Monet. Mogło by się zdawać, że temat trywialny i łatwy. Uważam, że wcale nie jest łatwo sfotografować słoneczniki w ciekawy sposób. Wierzę jednak, że mi się udało. Poprzez zastosowanie długoogniskowej optyki a co za tym idzie kompresji perspektywy można wyizolować grupę lub pojedyncze kwiaty oraz uzyskać odpowiednie tło. Całości dopełnia kompozycja i światło.

Zachęcony sukcesem sprzed 2 dni postanowiłem powtórzyć czatowanie nad rzeką Łebą. Oczekiwanie na Zimorodka niestety tym razem nie powiodło się. Jednakże jak to często bywa udało się sfotografować coś innego. Przyleciał nietypowy gość jak na to miejsce a mianowicie Grzywacz. Ptak pospolity jednak już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z jego dziką wersją: ciało ptaka smukłe, długa szyja. Ewidentnie nie jest to ptak żyjący w mieście.

Po dłuższej przerwie zaglądam ponownie nad rzekę Łebę. Zasiadka nad brzegiem rzeki szybko przyniosła efekty. Dawno nie widziane na tym odcinku Zimorodki mają się dobrze. W ciągu godziny 3 obserwacje z czego jedna rekordowo długa bo aż kilku minutowa. Dłuższy kontakt z ptakiem pozwolił wykonać kilka przyzwoitych ujęć. Gdyby tak zechciał przysiąść bliżej, byłoby idealnie.

To był jeden z tych ambitnych poranków gdy zakładasz ze wstajesz w sobotę o 0430 i ruszasz w plener. Mglisto i nieciekawie ale ma się poprawić. Plan jest taki aby uchwycić w kadrze Bielika. Częstym rezultatem takiego planu jest kompletne nic. Dlatego zawsze po drodze warto rozejrzeć się też za czymś innym od założonego celu. Bielik się nie pojawił natomiast po drodze sfotografowałem całkiem pospolitego Potrzeszcza na gałązceŻarnowca i mglistym tle. Całkiem ładny obrazek myślę.

Wróciłem do miejsca poprzedniego zdarzenia. Rzeczywiście Bielik zdaje się regularnie pojawiać w rzeczonej okolicy. To były ekscytujące kilkanaście sekund gdy największy polski szponiasty pojawił się nad koronami sosen. Krótka seria, z której wybrałem jedno, może nie perfekcyjne techniczne ale akceptowalne dla mnie ujęcie. Trzeba będzie jeszcze nad tym popracować. Miejsce jest bardziej niż obiecujące.

Miał być Zimorodek a wyszła Sarna. Często tak bywa, że czatuje się na konkretne zwierzę a natura ma inne plany. Zasiadka nad Rzeką Łebą w miejscu gdzie dotychczas pojawiały się Zimorodki okazała się bezowocna. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak wstać i przejść się w poszukiwaniu czegoś innego. Niemalże wdepnąłem w leżącą w trawie Sarnę. Lepsze to niż nic.